Płynął sobie dzień za dniem,
Bez porywów i pośpiechu,
Cisza, spokój wokół mnie,
W gestach, słowach i oddechu.
Wtedy nagle się zjawiła,
Czarem w oczach obdarzona,
W myślach taka mi utkwiła,
Pięknem cała otulona.
To był moment, jedna chwila,
Jakby zstąpił anioł z nieba,
Szybko serce tym zdobyła,
Nic mi więcej nie potrzeba.
Móc bez przerwy patrzeć w oczy,
Duszę karmić Jej spojrzeniem,
W pocałunku usta złączyć,
Takie teraz mam marzenie.
Kiedyś skończą się kłopoty,
Wreszcie przyjdzie dobry czas,
Teraz marzę tylko o tym,
By przytulić Ją choć raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz