Na podwórzu blisko domu,
Gdzie urwana leży linka,
Co nie wadzi już nikomu,
Chrapie sobie mała świnka.
Ma ogonek zakręcony,
Zresztą tak jak ona cała,
Patrzy śpiąco w obie strony,
Bo przed chwilą jeszcze spała.
Otrzepała ciało z piachu,
I ujrzała coś groźnego,
Już po chwili była w strachu,
Że ją spotka coś strasznego.
Wilczek czaił się za krzakiem,
Naszą świnkę chciałby zjeść,
On zaciągnąć chce ją hakiem,
I do domu prędko wnieść.
Mała ostro się go boi,
A napastnik atakuje,
Ona wie że coś się kroi,
Wtem szybciutko odskakuje.
Biedak wpadł po uszy w błoto,
Przegrał gładko co tu kryć,
Trzeba strasznym być idiotą,
By tak pewnym siebie być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz