Gdzieś tam w stawie mała żabka,
Kumkająca i zielona,
Którą karmi jakaś babka,
Strasznie jest zadowolona.
Trochę boi się bociana,
Chciał ją sobie upolować,
Musi czujna być od rana,
I skutecznie się pochować.
Przygód było bardzo dużo,
Gdy ten ptak chciał małą zjeść,
Raz ukłuła go w dziób różą,
Mówiąc mu dosadnie cześć.
Łatwo zawsze go widziała,
Bo on miał czerwone nogi,
Wtedy wcale się nie bała,
Mając w sobie spokój błogi.
Kiedy żabka jak co rano,
Jadła sobie świeże muchy,
Duży klekot przed nią stanął,
Strach był mocny no i głuchy.
A, że mądra jest ta mała,
Bocian został bez jedzenia,
Szybko w wodę się schowała,
Rzecząc grzecznie do widzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz