Szedł zajączek sobie lasem,
Pośród kwiatów no i drzew,
Czy go coś nie spotka czasem,
Bo się w dali rusza krzew.
Ktoś się czai tam w jagodach,
Pewnie to jest jakiś wróg,
To nie będzie żadna zgoda,
Już się trzęsie jedna z nóg.
Nasz maluszek coś zobaczył,
To był duży, straszny wilk,
Co o korzeń się zahaczył,
I gdzieś w trawie nagle znikł.
Czyżby myślał o ataku,
Czy obmyśla sprytny plan,
Tam przy starym tataraku,
Zbiera się zajęczy klan.
Spora była ich gromada,
A drapieżca tylko sam,
Szybko stwierdził, że stąd spada,
Nie da rady wszystkim tam.
Bo w rodzinie siła wielka,
Wilk nie zdziałał wtedy nic,
Nawet nie zjadł kurdupelka,
Który zrobił w norkę kic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz